×

Nie czują się bohaterami / DP

Nie czują się bohaterami / DP

dziennik_polski_Bożena i Paweł Kornausowie ze Sterkowca są bardzo dumni ze swojego syna – Jakuba. 16-letni Kuba uczy się w Liceum Ogólnokształcącym o profilu wojskowym w Wojniczu. To wysportowany młodzieniec, w wolnych chwilach z pasją poświęca się wędkowaniu. W tym roku rodzice ufundowali mu pobyt na koloni w Białym Dunajcu. – Byliśmy na wycieczce, nad Morskim Okiem. Zobaczyłem chłopca, miał około 10 lat, który nagle, z kamienia, na którym stał, wpadł do wody. Nie zastanawiałem się ani chwili, wskoczyłem do wody. Było głęboko, około trzech metrów, zanurkowałem, chwyciłem go za ramiona i wyciągnąłem na powierzchnię. Z wody pomogli nam wyjść stojący przy brzegu mężczyźni. Bałem się, ale wiedziałem, że muszę skoczyć. Nie czuję się jak bohater, trzeba pomagać ludziom. I to właśnie zrobiłem – z wielką skromnością opowiada Jakub.

Wczoraj w Urzędzie Miejskim miało miejsce niezwykle miłe spotkanie. Burmistrz Brzeska gościł u siebie dwóch młodych bohaterów, którzy uratowali tonące dzieci. Jedno z tych wydarzeń miało miejsce nad Morskim Okiem, drugie nad Bałtykiem. Obydwu chłopców łączy bez wątpienia to, że są skromni i jak mówią, nie czują się bohaterami. Twierdzą, że ich obowiązkiem było skoczyć i ratować młodszych kolegów. W nagrodę za odwagę otrzymali od burmistrza upominki.

Drugi z bohaterów – Kamil Folmer z Okocimia, na spotkanie z burmistrzem przyszedł także ze swoimi rodzicami – Ewą i Andrzejem. Rodzice nie bez dumy opowiadają o tym, że Kamil posiada stopień młodszego ratownika, który uzyskał niedawno pod okiem tarnowskich instruktorów. Świetnie pływa, interesuje się sportem. Wakacje spędzał nam morzem, tam właśnie, ratując małego chłopca, udowodnił, jak dobrym jest pływakiem. – Grałem z kolegami w piłkę na plaży. Na morzu tego dnia były wysokie fale, widziałem, z jaką siłą odbijają się od falochronów. Około 60 metrów od brzegu zobaczyłem chłopca, którego raz za razem przykrywała woda. Skoczyłem, starałem się jak najszybciej płynąć. Chwyciłem go za ręce, fale przeszły przez nas kilka razy. Ale udało się, dopłynęliśmy do brzegu. Kiedy skakałem do wody, nie czułem strachu, chyba nie miałem czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Wiedziałem, że muszę go uratować – opowiada o swoim przeżyciu Kamil. (ZS)


Zofia Sitarz
Materiał z internetowego archiwum Dziennika Polskiego