×

Za dobre serce płacę też frycowe

Za dobre serce płacę też frycowe

Urodził się w 1940 г. Wychował się w miejscowości Sterkowiec k. Brzeska Okocim. Było ich w domu siedmioro rodzeństwa. Wcześnie poszedł do szkoły.

– Kiedy poszedłem do szkoły w wieku 6 lat, to się dziwili, bo gazety czytałem-dopowiada.

W domu pracował ciężko od najmłodszych lat, był najstarszy z rodzeństwa. Jak sam twierdzi, chęć do bezinteresownej pomocy ludziom zaszczepiła w nim
matka.

– Zawsze pomagała tym, którzy o to prosili. Nigdy nie odmawiała potrzebującym – opowiada pan Władysław.

Pierwszy raz oddał krew w 1959 r. w szpitalu w Brzesku. Do 2005 r. oddał 74,6 l tej cennej żywej tkanki.

W 1960 r. przyjechał do Jaworzna i przyjął się do pracy na kopalni „Jaworzno” w ramach służby wojskowej. Szczęśliwym zrządzeniem losu uniknął śmierci na kopalni.

– W ostatniej chwili sztygar wywołał mnie z korytarza, w którym parę minut później doszło do tragedii. Zawał ściany. Zginęło wtedy 7 osób – opowiada pan Witek – Wtedy zrezygnowałem z pracy i poszedłem do wojska. Ale parę lat później znów wróciłem na kopalnię, tym razem był to „Jan Kanty”. Tam przepracowałem ponad 30 lat. Byłem elektrykiem na powierzchni, pracowałem w dziale zaopatrzenia, a ostatnie lata jako sztygar zmianowy na powierzchni – dodaje.

Prezes ZR PCK

W 1997 roku został prezesem ZR PCK w Jaworznie.

– Od razu wrzucono mnie na głęboką wodę – mówi.

Zorganizował dwie akcje pomocy powodzianom, w 1997 r. i w 2001 r. Wysłał 12 transportów, w których znalazły się lekarstwa, środki czystości, żywność, a nawet sprzęt AGD. Starał się dotrzeć wszędzie, gdzie ludzie potrzebowali pomocy, często nie bacząc na własne bezpieczeństwo.

– Kiedy trzeba było pokonać zalany most, nikt nie chciał tego zrobić. Tylko nam udało się przedostać na drugą stronę, choć inni bali się go nawet przejść.
My przejechaliśmy go z pomocą dla powodzian dostawczym samochodem – mówi pan Witek.

Współpraca ze szkołami

Najbardziej cieszą go podziękowania ze szkół, w których prowadził akcje promujące zdrowie i krwiodawstwo. Z wyraźną przyjemnością prezentuje teczkę pełną dyplomów i opowiada o dwóch wypracowaniach uczniów, które wzruszyły go do łez.

Parę lat temu, jedna z uczennic Gimnazjum nr 4 na Podłężu, Joanna Wacławek, napisała: „Pan Władysław stał się dla mnie wzorem do naśladowania (…) Po spotkaniu z honorowym dawcą krwi postanowiłam zbadać swoją krew, gdyż może kiedyś ja znajdę się w takiej sytuacji, jak pan Witek, i moja krew pomoże uratować komuś życie (…) Pan Władysław otworzył mi oczy na potrzeby ludzi, za co dziękuję”.

Zawsze stara się jak najlepiej przekazać uczniom ideę swojej działalności. Jaworzniccy licealiści znają go doskonale z cyklicznie przeprowadzanych przez niego akcji: Olimpiadzie Promocji Zdrowia, Mistrzostw Drużyn Pierwszej Pomocy. Podczas tych spotkań stara się uczulić młodzież na niebezpieczne zachowania
podyktowane często modą, a szkodzące zdrowiu, np. zakładanie kolczyków w niewłaściwych miejscach domowym sposobem, robienie tatuaży czy niewłaściwe odchudzanie.

Do problemów młodzieży stara się podejść po ludzku:

– Kiedyś udało mi się pomóc jednej z uczennic jaworznickiej szkoły średniej. Zaniedbana dziewczyna, chodziła w starych męskich dżinsach i koszuli,
wychowywana była tylko przez matkę, trzymała się na uboczu. Namówiłem wychowawczynię, żeby wysłała ją do mnie po statut. Gdy przyszła, zwiedziła biuro i zaprowadziłem ją do odzieżowni. Wybrała sobie dwie reklamówki różnych rzeczy. Za dwa dni dzwoni wychowawczyni i mówi:
„Panie Władku, od dwóch dni to nie ta sama dziewczyna”.

Na początku roku szkolnego organizuje również akcję „Pomoc dla Żaka”.

– Pomagamy uczniom, dając im tornistry i przybory szkolne – mówi W. Witek.

Wyczucie, zrozumienie i spostrzegawczość

Dzięki jego interwencji czy wstawiennictwu wiele osób z tzw. marginesu społecznego wyszło na prostą. Często udało mu się znaleźć komuś pracę, urządzić mieszkanie, pomóc w przyspieszeniu badań czy poważnej operacji w klinice w Prokocimiu.
Wszystko zawdzięcza swojemu uporowi i talentowi do pozyskiwania sobie ludzi. Wspiera potrzebujące rodziny poprzez zbiórki mebli, sprzętu AGD, ubrań, zakup żywności, lekarstw. 

Pomaga nie tylko w okresie świątecznym, kiedy ubogim rodzinom jest szczególnie trudno, ale także na co dzień np. młodym małżeństwom nie mogącym liczyć na pomoc od rodziców. Organizuje też kolonie dla dzieci:

– Nie muszę na przykład szukać wychowawców kolonijnych na wyjazdy, które organizuję. Są to studentki, którym UP zapłacił za kursy szkoleniowe dla
wychowawczyń. Byliśmy już w Jarosławcu, Kołobrzegu, Sanoku, trzy razy w Zakopanem. W sumie na koloniach było ponad 450 dzieci – mówi.

Frycowe

Nie zawsze jednak spotyka się z wdzięcznością osób, którym pomógł.

– Bywa, że płacę frycowe za miękkie serce. Ale tak już jest. Niektórzy ludzie chcą mieć dane pod nos, ale nie ma nikogo np. do rozładowania ciężarówki z żywnością, której sprowadziłem 72 tony jako pomoc z Unii Europejskiej – mówi pan Witek. 

Z żalem wspomina też młodą rodzinę, w której mąż miał pół roku odsiadki w zawieszeniu.

– Ledwo co udało mi się załatwić mu solidną pracę w dobrej firmie, przepracował tam 2 miesiące, zadowolony był, ale go zamknęli. Gdyby mi o tych
„zawiasach” wtedy powiedział, byłoby inaczej, starałbym się mu to przełożyć – mówi pan Witek.

– Czasem zdarzają się skargi na mnie do Warszawy czy do prezydenta Jaworzna. Ludziom często wydaje się, że jesteśmy od tego, żeby całe życie ich utrzymywać, choć oni nigdy nie pobrudzili rąk pracą – dodaje.

Misja
Warto wspomnieć, że wszystkie swoje funkcje pan Władysław pełnił społecznie. Choć teoretycznie zrezygnował już z funkcji prezesa ZR PCK w Jaworznie ze względów zdrowotnych, nadal nie potrafi zrezygnować z niesienia pomocy potrzebującym, choć przychodzi mu to z dużym trudem.
Miejmy nadzieję, że w trudnym dla niego okresie choroby, znajdzie się pomocne złote serce dla niego, serce, którym tak wiernie służył innym przez 50 lat. 

Podziękowania
Prezes Witek zawsze korzysta z możliwości, by podziękować dobrym ludziom. Teraz również nas o to po prosil, bo twierdzi, że cała jego praca jest możliwa dzięki sponsorom. Dziękuje za po moc UM, Wydziałowi Zdrowia UM, MOPS-owi oraz furidacji Energetyka na Rzecz Polski Południowej. Dziękuję równiez firmom Transprzet, Huber-Poland, Formit, które co roku pomagały nam finansowo. Dziękuję dyrektorom szkół za współpracę i pomoc.

Wszystkim krwiodawcom za dar serca. Prezesowi Zarządu Elvity Jaworzno III panu Krzysztofowi Lehnor-owi za wielokrotną pomoc w organizacji akademii z okazji DNI HDK, na której możemy podziękować krwiodawcom za ich dar krwi.

Władysław Witek, przez 45 lat honorowy krwiodawca, od 12 lat prezes Zarządu Rejonowego PCK w Jaworznie, ale przede wszystkim oddany potrzebującym społecznik, choć niedługo skończy 69 lat dalej jest aktywny i pełen energii w działaniu dla ludzi. Władysław Witek, nagrodzony m.in. Krzyżem Kawalerskim, Zasłużony dla Zdrowia Narodu, Kryształowym Sercem, w listopadzie ub. roku przyjął podziękowania za zaangażowanie i długoletnią pracę na rzecz mieszkańców Jaworzna od prezydenta Pawła Silberta.

BLANKA BĄKOWICZ

Co Tydzień Jaworzno, 2009, nr 12 (913) / 25-31 marca 2009 roku. nr 12/913 rok XIX.